CALL FOR PAPERS

Marcin Polak
Moc hybryd w kosmetologii kwantowej

Abstrakt ↓

Il. Krzysztof Gil

Połączenie dwóch możliwości, dwóch rodzajów lakieru, dwóch stylów – lakieru zwykłego i lakieru światłoutwardzalnego, ich amalgamat to właśnie hybryda, która wiąże się z płytką paznokciową na długi czas, aż do całkowitego odrostu paznokcia, a zdarza się, że i dłużej. Trwałość hybrydy jest jej zaletą. Zwykły lakier wytrzymuje na paznokciu trzy doby, po czym zaczyna się kruszyć, z kolei hybryda musi być ściągnięta. Jaki jest sposób jej nałożenia? Po pierwsze, należy oczyścić płytkę paznokcia. Robi się to frezarką, której używa się także do późniejszego ściągnięcia hybrydy. Niedogodnością związaną z zastosowaniem frezarki jest powstający w trakcie ściągania pył. Aby uchronić się przed wdychaniem pyłu, należy podczas pracy frezarką założyć maseczkę przeciwpyłową. Wróćmy jednak do oczyszczania płytki paznokciowej. Otóż kiedy płytka jest już czysta, nakłada się na nią tzw. bazę hybrydową – warstwę budującą i wzmacniającą paznokieć. Kiedy baza już stężeje, czyli kiedy zostanie utwardzona przy użyciu lampy UV, jest nań nakładana kolorowa hybryda – dwie, trzy warstwy (trzy, jeśli jest przejrzysta, ponieważ kolorowe hybrydy są różne: przejrzyste, błyszczące, matowe i brokatowe). Po utwardzeniu lampą UV obu warstw zostaje nałożony tzw. top hybrydowy, czyli warstwa nabłyszczająca. Naświetlanie lampą UV każdej z warstw hybrydy trwa od czterdziestu pięciu sekund do minuty, w zależności od mocy lampy. Zgodnie z powyższym hybrydę ściąga się przy użyciu frezarki, ale można ją też zetrzeć wacikiem po uprzednim namoczeniu paznokci w acetonie. I tutaj pojawia się kolejna wada hybrydy (pierwszą był szkodliwy pył) związana z tą metodą jej usuwania. Hybrydę można z łatwością zetrzeć wacikiem, aby jednak móc to zrobić, należy najpierw zanurzyć paznokcie w acetonie na dziesięć do piętnastu minut. Ten dosyć długi czas kontaktu skóry z acetonem może doprowadzić do oparzeń, choć przeważnie, głównie u osób młodych i szybko się regenerujących, prowadzi jedynie do zaczerwienienia skóry otaczającej płytkę paznokciową1. Osobną kwestią są zawarte w lakierach hybrydowych substancje alergizujące. Najnowsze badania kosmetologiczne wykonane w Zakładzie Dermatologii Doświadczalnej i Kosmetologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego nie pozostawiają złudzeń. Po przebadaniu obecnych na rynku lakierów produkowanych przez piętnaście różnych firm kosmetycznych poczyniono następujące ustalenia: „W produkcji lakierów hybrydowych stosuje się substancje potencjalnie uczulające. Najczęstszymi substancjami z grupy akrylanów o właściwościach alergizujących w analizowanych lakierach hybrydowych są 2‑hydroksyetylometakrylan (2‑HEMA), 2‑hydroksypropylometakrylan (2‑HPMA) oraz dimetyloakrylan glikolu etylenowego (EGDMA). Z grupy barwników znajdują się CI 47000 (Żółcień chinolinowa) i CI 19140 (Żółcień FD&C 5). Analiza wykazała obecność barwników niedopuszczonych do stosowania w kosmetykach oraz takich, które nie powinny być zawarte w lakierach hybrydowych”2. Lakiery hybrydowe cieszą się jednak wciąż niesłabnącą (a wręcz rosnącą) popularnością.

Od pazurów do paznokci

Zwierzęta mają pazury. „Nie tylko my odróżniamy zwierzę na podstawie jego pazurów – pisał Georg Wilhelm Friedrich Hegel – lecz ono samo odróżnia się w istotny sposób dzięki nim – broni się, zachowuje swój byt”3. Pazury, podobnie jak kły, są bronią w pierwotnej dziczy. Oczywiste jest, że świat zwierzęcy kłami i pazurami stoi. Ponownie Hegel: „Cechy wyróżniające zwierząt oparte są np. na budowie pazurów i zębów; są to bowiem właściwości, dzięki którym nie tylko poznanie odróżnia jedno zwierzę od drugiego, lecz także samo zwierzę oddziela siebie od innych: dzięki broni, jaką są pazury i kły, zwierzę utrzymuje się dla siebie i wyodrębnia z ogólności”4.

Georg Wilhelm Friedrich Hegel (podobnie jak wcześniej Arystoteles w Zoologii) pisał sprawozdanie z obserwacji dokonanej gołym okiem, wplatając te zdroworozsądkowe obserwacje w swoją koncepcję bytu. Taką metodą posługiwała się większość reprezentantów tradycji filozoficznego empiryzmu, a to dlatego, że przed wynalezieniem metody naukowej wraz z jej technologicznym oprzyrządowaniem naukowcy byli często filozofami, czyli osobami udzielającymi odpowiedzi na pytania ogólne przy użyciu logiki, opierając się na osobistych doświadczeniach. Tymczasem nauka współczesna pozwala na obserwacje bardziej precyzyjne, zapośredniczone w złożonych falsyfikowalnych teoriach, a zatem pozwala także na wyciąganie bardziej wiarygodnych wniosków na temat przeszłości pazurów, zwłaszcza na temat ewolucyjnego przekształcenia się pazurów w paznokcie. Zgodnie z najnowszymi badaniami prymatologów ewolucja paznokci wydaje się związana ze zmianami w sposobie poruszania się naczelnych, przechodzących od wspinania się po dużych pniach i gałęziach, gdzie pazury zapewniały doskonałą przyczepność, do opierania się na drobniejszych gałązkach i pędach, co stało się możliwe dzięki rozwojowi szerokich opuszków palców i listewek skórnych (linii papilarnych). Przejście od pazura do paznokcia prawdopodobnie nastąpiło w tym samym czasie5.

W pewnym przybliżeniu można powiedzieć, że człowiek (homo habilis) powstał wraz z paznokciami. Pojawienie się paznokci nie było raczej związane ze wzrostem łagodności człowieka w porównaniu z poprzedzającymi go w ciągu ewolucyjnym naczelnymi, ale agresja homo habilis została zapośredniczona w wynalazkach, które stały się możliwe wraz z rozwojem mózgowia oraz dłoni. Dwa i pół miliona lat temu pierwsi ludzie zamieszkujący okolicę leżącego na pograniczu Kenii i Etiopii Jeziora Turkana zaczęli myśleć i majsterkować, w wyniku czego wymyślili narzędzia, których używali następnie – zamiast kłów i pazurów – w walce o przetrwanie. Tym samym homo habilis wykonał pierwszy krok wyprowadzający człowieka z bezpośredniej zwierzęcości w wielorako zapośredniczony kulturowo humanizm6. Paleolityczne początki humanizmu to właśnie użycie kija i pięściaka jaskiniowego zamiast pazurów. W późniejszych wiekach proces twórczy hominidów postępuje, prowadząc do powstania wielu wyrafinowanych form drapania i rozszarpywania, aż w coraz liczniejszych społecznościach ludzkich pojawiają się złożone środki prawne, paragrafy prawa gospodarczego, kredyty hipoteczne na wysoki procent, firmy windykacyjne, więzienia i usankcjonowana prawnie kara śmierci.

Przejście ze świata zwierzęcego w świat ludzki nie było więc przejściem ze stanowiącej arenę walki o byt naturalnej dziczy do krainy łagodności – takie stwierdzenie byłoby nadużyciem w obliczu przykładów okrucieństwa, zarówno interesownego, jak i bezinteresownego, do jakiego jest zdolny człowiek i jakiemu co pewien czas systematycznie się oddaje w różnych częściach świata, ale w pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że przejście ze świata zwierzęcego w świat ludzki było przejście od pazurów do paznokci… i dalej, w dziedzinę estetyki nailu artu.

Przekształcenie paznokci naturalnych w paznokcie hybrydowe mogło się dokonać dzięki rozwojowi biotechnologii i pojawieniu się hybryd. Jak wspomniano wyżej, pazury służyły pierwotnie do sprawnego wspinania się na drzewa, czyli także do polowania, ataku, pościgu, obrony i ucieczki. Były więc użyteczne, pragmatycznie sensowne, podobnie rzecz się miała z kłami – służyły do zadawania śmiertelnych ciosów i do rozszarpywania ofiary. Obecnie kły i pazury są w świecie ludzkim zaledwie odległym wspomnieniem, choć gdzieniegdzie pojawiają się jako sztuczne zamienniki. Hybrydowe nadbudowy paznokci, implanty i protezy zębów swobodnie grają z sensem pragmatycznym, na plan pierwszy wychodzi bowiem sens estetyczny, zwłaszcza w wypadku paznokci, ponieważ pazury utraciły sens ewolucyjny, czyli przestały służyć walce o przetrwanie właściwie już zupełnie, z kolei zęby wciąż rozszarpują i rozcierają na miazgę ciało ofiary, tyle że nie podczas udanego polowania, lecz podczas posiłku w domu, na ulicy, w barze lub restauracji. Praktyczna funkcja uzębienia została jednak zachowana, co w wypadku paznokci, zwłaszcza kiedy są znacznie przedłużone, budzi wątpliwości. Paznokcie przedłużone żelem w dużym stopniu ograniczają możliwość korzystania z dłoni. Problematyczne staje się wykonywanie praktycznych czynności życia codziennego, związanych z utrzymywaniem czystości, higieną czy obsługą podstawowych sprzętów. Są to paznokcie haute couture, nazywane potocznie przez ludzi z branży kosmetycznej „pazami” lub „szponami”, które to nazwy przywołują atawistyczne skojarzenia ze światem zwierzęcym. Paznokcie haute couture nie mają poprawiać operatywności dłoni i palców, przeciwnie – mają wyłącznie przyciągać uwagę i budzić podziw, windując tym samym ich posiadacza na wyższy poziom w drabinie społecznej, stanowią bowiem sygnał, że oto mamy do czynienia z jednostką niezwykłą, wyróżniającą się z tłumu, która z jakichś względów jest zwolniona z praktycznych obowiązków. Długie „pazy” działają więc nie tylko jak małe dzieła sztuki, małe formy malarskie i rzeźbiarskie, ale także jako wskaźnik przynależności klasowej. W starożytnych Chinach cesarze zapuszczali paznokcie, aby pokazać i zaznaczyć mniej więcej to samo – swoją wysoką pozycję w hierarchii społecznej, ściślej, boski czy nadludzki aspekt swojej osoby, co widać np. na wykonanej w Londynie przez Jamesa Gillraya ręcznie kolorowanej akwaforcie z 14 września 1792 roku, przedstawiającej chińskiego cesarza Qianlong (乾隆皇帝) z zapuszczonymi szponowatymi paznokciami, palącego długą fajkę i ze z lekka obelżywą miną wydmuchującego dym podczas udzielania audiencji angielskim posłom7.

Długie paznokcie są sugestią, że oto mamy do czynienia z istotą posiadającą boskie atrybuty, wskazują tym samym na jej transcendencję względem przyziemnych potrzeb. Osoba posiadająca długie paznokcie nie ma problemu z wykonywaniem codziennych czynności, w tym higienicznych, ponieważ nie ma potrzeby, aby je wykonywać, a nie ma jej z powodu swojego nadludzkiego czy quasi‑boskiego charakteru. Fantazmaty boskości ściśle wiążą się z przynależnością do klas wyższych, władców, miliarderów, celebrytów. Obecnie praktyka żelowo‑hybrydowego wydłużania paznokci stała się powszechna. W połączonej siecią internetową globalnej wiosce marzenia o wybiciu się ponad przeciętność przez wydłużenie paznokci są częste, przy czym, na nieszczęście osób, które te marzenia żywią, są także dosyć łatwe do osiągnięcia – na hybrydowe paznokcie od czasu do czasu stać każdą osobę posiadającą choćby minimalną pensję, co powoduje, że wybijających się ponad przeciętność barwnymi „szponami” jest na tyle dużo, że pozór tego wybicia powraca tylnymi drzwiami dużej liczby beneficjentów. Wszyscy mogą być wyjątkowi, a skoro tak, to nikt już nie jest wyjątkowy, stąd w nail arcie pojawia się niekiedy tendencja odwrotna, minimalistyczna, czyli zwrot ku tradycyjnej elegancji, bądź dochodzi do swoistej ucieczki do przodu, którą są daleko posunięte modyfikacje wyglądu ciała (o czym dalej przy okazji „B‑boya”). Tak czy inaczej, kosmetologiczna hybryda przeżywa swój złoty wiek w świecie nail artu. Formy najbardziej przegięte i ekstrawaganckie zyskują walor sztuki (choć niepozbawione tego waloru są także formy minimalistyczne), liczy się warsztatowa biegłość, precyzja i piękno wykonania, czyli – jak zawsze – téchne (τέχνη), co można zaobserwować na festiwalach zdobienia paznokci, podczas których artyści posługujący się żelami, lakierami hybrydowymi oraz techniką areografii tworzą z paznokci artefakty estetyczne niespotykane nigdy wcześniej8.

Kły

Hybrydowe protezy nieobecnych zębów są standardem stomatologicznym od dwudziestu lat, choć zmieniają się preparaty, np. szkielet protezy porcelanowej został około piętnastu lat temu zastąpiony szkieletem z mono‑tlenku cyrkonu, dzięki czemu proteza mogła być zmniejszona i lepiej dopasowana, zmalało także prawdopodobieństwo odprysków, z którymi borykali się pacjenci z protezami porcelanowymi. Substancje i technologia stomatologiczna wciąż się rozwijają, co jest motywowane społecznie powszechnymi wymaganiami zdrowia, komfortu i możliwie pięknego uśmiechu. Czegoś takiego w paleolicie nie było, sprawa jest nowa (medycyna estetyczna pojawiła się w latach siedemdziesiątych XX wieku we Francji), ale bardzo rozwojowa – jest to bowiem dziedzina medycyny, w której motywacja estetyczna wychodzi na plan pierwszy. Performatywnie potwierdzają to gwiazdy Hollywood, jak Mickey Rourke, Sylvester Stallone, Brad Pitt i wiele innych. O ile pretensje do boskości czy bycia ponadprzeciętnym zjadaczem chleba są trudniej weryfikowalne w wypadku paznokci niż zębów, o tyle motywacja estetyczna niewątpliwie jest obecna także w stomatologii. Dobór sztucznego szkliwa w zależności od odcienia, wybór harmonizujący z barwą skóry lub barwą zębów naturalnych to ważna kosmetyczna kwestia w protetyce, lecz na rynek stomatologiczny masowo wkroczyły także biżuteria dentystyczna, nakładki i naklejki na zęby, złote, diamentowe, srebrne. Wydaje się zatem, że zęby coraz mniej służą do gryzienia, a coraz bardziej do pokazywania, także i one windują człowieka z pozycji walczącego o byt zwierzęcia do pozycji boga, który nic nie musi i niczego nie potrzebuje, poza byciem obiektem zachwytu. Tym samym doszło do włączenia kosmetyki paznokci i zębów w szeroki nurt estetyzacji życia i rozmaici artyści obsadzają te obszary niewielkimi, ale niejednokrotnie finezyjnymi dziełami sztuki. I choć w stomatologii czołową rolę wciąż odgrywa motywacja zdrowotna, należy pamiętać np. o Marcelu Ribeirze, szerzej znanym jako „B‑boy” de Souza Ribeiro, który dokonał daleko posuniętej transformacji swojego wyglądu, poddał się operacji rozszczepienia dłoni oraz wstawił sobie metalowe zęby, m.in. nadnaturalnej długości kły9. Poza tego rodzaju, wciąż nielicznymi, radykalnymi transformacjami estetyzacja uzębienia przeważnie sprowadza się do naklejania na zęby rozmaitych ozdób.

Szpony” w pracy

Wraz ze wzrostem długości paznokci rośnie dystans względem użyteczności dłoni, a mówiąc nieco dosadniej: im dłuższe paznokcie, tym większy dystans do pracy. Przedłużając sobie znacznie paznokcie, osoba wkracza w dziedzinę bezużyteczności. Ekstrawagancka estetyka nail artu staje się częścią protestu przeciwko przymusowi pracy. Każda osoba posiadająca długie wymyślne paznokcie, powtarza performatywnie hasło Guya Deborda: „Nigdy nie pracuj!”10. Po sytuacjonizmie pozostało dziś zaledwie wspomnienie maja 1968 roku, jednak obszary sytuacji czystego życia, dryfowania poza systemem organizacji pracy w społeczeństwie kapitalistycznym w jego obecnym kształcie, nie zanikły, lecz stały się chwilowe, ściślej: kwantowe11. Inaczej mówiąc, sytuacjonistyczna wolność istnieje jako ostentacyjnie oderwana od przestrzeni zorganizowanej pracy i niemająca z nią nic wspólnego na tej samej zasadzie, na jakiej nie mają ze sobą nic wspólnego różne stany energetyczne w teorii kwantowej. Przypomnijmy, że stany te są zależne od obserwatora, kot Schrödingera, dopóki pozostaje zamknięty w pudełku i nikt go nie widzi, jest żywy i martwy zarazem (żywo‑martwy). Podobnie rzecz się ma z jakimkolwiek obiektem, także z pracownikiem zamkniętym w korporacyjnym pudełku, który jest jednocześnie człowiekiem, kobietą, mężczyzną, ojcem, matką, chorym, zdrowym – zależy, jak na niego spojrzeć. Oko obserwatora posiada więc cechy quasi‑boskie, uzależniając istnienie obiektu od aktu obserwacji. Sytuacja przypomina tę z filozofii irlandzkiego biskupa George’a Berkeleya, który sprowadzał istnienie świata do aktu obserwacji (esse = percipi) przez Boga własnych myśli. I albo Bóg raczy wiedzieć, jak to się dzieje, że można być bezużytecznym w społeczeństwie pracowników, albo można to zrozumieć kwantowo: pracownik biurowy Schrödingera jest jednocześnie żywą istotą (która śni, pożąda, fantazjuje, posiada wielorakie doznania) i funkcją w przepływie kapitału, tzn. operatorem biura, od którego w ramach porządku pracy wymaga się wykonania jednoznacznie określonych zadań.

Jak zatem, odpowiadając na zew wolności, wydostać się z systemu kontroli pracy i przepływu kapitału w dzisiejszym wysoce zinformatyzowanym i zorganizowanym społeczeństwie? Sposoby są dwa: albo (ten jest dosyć popularny i często spotykany) można zapuścić paznokcie i – niczym w kwantowej superpozycji – jednocześnie pracować i demonstrować przebywanie poza wymogami porządku pracy, korporacyjnego bądź jakimkolwiek innego, albo trzeba być na tyle wysoko osadzonym w Debordowskim społeczeństwie spektaklu, tzn. posiadać wystarczająco dużo kapitału, żeby nie pracować nigdy. Paradoks tego drugiego sposobu polega jednak na tym, że osoby, które mogą sobie pozwolić na niepodejmowanie przez całe życie pracy zarobkowej, gdyż są utrzymywane przez posiadane przez siebie rezerwy kapitałowe, są tym samym narażone na lęk przed utratą tych rezerw, skutkiem czego albo zamykają się w niedostępnych twierdzach, stając się więźniami swoich „złotych klatek”, albo, niczym królewicz Gautama, ruszają w lud, maskując się przeciętnym wyglądem zwykłego zjadacza chleba, co prowadzi do innej superpozycji: chcą być postrzegani jako zwyczajni ludzie pracy, przede wszystkim z lęku przed kradzieżą (tutaj analogia z królewiczem Gautamą się kończy), w pewnym sensie są więc zwyczajnymi obywatelami, w każdym razie robią wiele, żeby na takich wyglądać w oczach obserwatorów, w celu zapewnienia sobie poczucia bezpieczeństwa (przebranie Gautamy miało na celu niezaburzony ogląd i odkrycie prawdy o cierpieniu), jednocześnie jednak nie są zwyczajnymi obywatelami, gdyż są zabezpieczeni przez realnie posiadane rezerwy i nie muszą pracować. Superpozycja polega w tym wypadku na tym, że są oni zarazem żywymi ludźmi, posiadającymi różnorodność doznań, milionerami transcendującymi świat pracy, oraz zwykłymi zjadaczami chleba, na których pozują przed innymi w trosce o własne bezpieczeństwo.

Krótkie i eleganckie paznokcie hybrydowe są nie tylko wyborem zwolenników estetycznego minimalizmu, ale także znakiem rozpoznawczym środowiska queer, choć nie jest to oczywiście zasada bezwyjątkowa12.

Queer i fetysze

Hybrydy niekiedy budzą sprzeciw, ponieważ sprzeciw budzi kojarzone z chaosem zestawianie ze sobą wielości zasad, które przez wieki uznawano za rozłączne, choć skądinąd warto zauważyć, że chimery, stanowiące precedensowe hybrydy, pojawiały się już w starożytności i średniowieczu w mitach i dekoracyjnych groteskach. Nurty sztuki o wydźwięku hybrydowym13 to surrealizm (przedstawienia fantastycznych chimer w towarzystwie elementów realistycznych), konceptualizm (podporządkowanie obiektu materialnego pojęciu), dadaizm, ready‑made, arte povera (używanie zwyczajnych przedmiotów w obszarze sztuki wysokiej). Hybrydyczność można także odnaleźć w pochodzących z różnych tradycji modelach antropologicznych. Cofając się do Platona, w dialogu Fajdros natrafiamy na hybrydowy model duszy jako dwukonnego zaprzęgu z woźnicą14. Z kolei w Uczcie występuje mityczna postać „androgyne” – hybryda kobiety i mężczyzny15. Również chrześcijański, wywodzący się z platonizmu, podział człowieka na ciało i duszę ma charakter dualistyczny, jest więc zespoleniem dwóch różnych rodzajów substancji. Następnie filozofowie nowożytni zastanawiali się nad tym, w jaki sposób te różne zasady współdziałają i jak w ogóle mogą się łączyć, skoro jedna jest materialna, a druga niematerialna. Jest to więc cała problematyka antropologiczna, która w piśmiennictwie anglosaskim nazwana została mind‑body problem. Także Sigmund Freud powołał kilka różnorodnych zasad w wymyślonym przez siebie modelu antropologicznym. W jednej z jego dwóch autorskich topologii natury ludzkiej pojawiają się „to”, „ja” i „nad‑ja”. O ile „ja” i „nad‑ja” mają do pewnego stopnia podobny charakter, o tyle „to” jest względem nich wyraźnie odmienne, gdyż ma charakter irracjonalny i popędowy16. Hybrydyzacja freudyzmu narasta w postmodernizmie, przede wszystkim za sprawą wywrotowych względem koncepcji Freuda pism Gilles’a Deleuze’a i Félixa Guattariego: Anty‑EdypTysiąc plateau, w których następuje ekspansja zasad i eskalacja nominalizmu, czyli położenie akcentu na jednostkowość i wielość zasad determinujących ludzkie życie. Mniej więcej w tym czasie, tzn. po maju 1968 roku, doszło do wyłonienia się i upowszechnienia ruchu queer, będącego społecznym procesem dekonstrukcji tradycyjnych norm, umożliwiającym wykraczanie poza tradycyjne kategorie płci i orientacji seksualnej.

W ujęciu psychoseksualnym hybrydowe paznokcie są przede wszystkim wyniesieniem na wyższy poziom paznokci jako fetyszu. Lakier hybrydowy jest bardziej połyskliwy niż lakiery tradycyjne, a jeśli występuje na większej powierzchni, co jest możliwe dzięki żelowym podkładom, pozwala uzyskać niekiedy efekt quasi‑magiczny. Specjaliści od areografii potrafią na takich paznokciach malować misterne obrazy, ale nawet jednobarwne lśniące paznokcie świetnie funkcjonują jako fetysz, kojarząc się właśnie z pierwotnymi zakrwawionymi pazurami, co sygnalizuje atrakcyjną seksualnie dzikość, albo wręcz przeciwnie, kojarząc się z drogocennymi klejnotami lub kryształami, przez co zyskują charakter nadludzki czy wręcz niebiański17 (w Boskiej komedii Dante nazwał dziewiątą sferę nieba „niebem kryształowym”), przekraczając charakter fetyszu psychoseksualnego czy wzbogacając go o aspekt magiczny i religijny. Kariera pojęcia „fetysz” w psychiatrii i seksuologii rozpoczęła się wraz ze studium Alfreda Bineta Fetyszyzm w miłości (1992 [1887]), w którym podkreślił on podobieństwo między pierwotnym kultem przedmiotów a ludzkimi zachowaniami seksualnymi. „W fetyszyzmie seksualnym rządzi metonimia – pożądanie seksualne odczuwane wobec danej osoby przeniesione zostaje na przedmiot/fetysz, który pozostaje z nią w mniej lub bardziej uchwytnej zależności (część → ciała, garderoby). Binet nie uznawał fetyszyzmu jako takiego za zaburzenie – zwracał uwagę, że «pewna doza fetyszyzmu występuje w miłości najbardziej prawidłowej» (co określał «małym fetyszyzmem»; Binet 1992: 126), a jedynie skrajny fetyszyzm («wielki fetyszyzm»), w którym fetysz całkowicie zastępuje i przesłania osobę, jest kondycją patologiczną”18.

Niezależnie od rodzaju motywacji towarzyszącej zdobieniu paznokci, niezależnie zatem od tego, czy jest ona estetyczna, fetyszystyczna, czy tożsamościowa, niewątpliwie stanowi najpowszechniejszą formę dekorowania ludzkiego ciała. Rozwój technologii, pojawienie się lakierów hybrydowych i aerografów, dostarczył narzędzi, które wyniosły tę dziedzinę kosmetologii do rangi sztuki (nail art). Inaczej mówiąc, kształtowanie i zdobienie paznokci jest działalnością artystyczną otwierającą szerokie pole dla inwencji, zaś klasyfikowanie nail artu jako sztuki użytkowej jest o tyle wątpliwe, że rezultat działań zdobniczych przesuwa paznokcie, a wraz z nimi dłonie oraz ich posiadacza, w dziedzinę boskiej bezużyteczności, czyli w dziedzinę sztuki jako takiej. Oczywiście granica między użytecznością a bezużytecznością jest tutaj płynna, w zależności od formy konkretnych realizacji, od intencji, jaka towarzyszyła ich powstaniu, jak i od wielorakich praktyk, z jakimi są związane. W epoce kwantowej hybrydy lakiernicze w kosmetologii stanowią nową odsłonę relacji między technologią, sztuką, boskością i życiem codziennym.

1 Por. Nakładanie hybrydy – krok po kroku, Team MYLAQ,
https://mylaq.pl/blog/post/etapy-malowania-hybrydy-krok-po-kroku.html?srsltid=AfmBOorEyZCbXnL5H5B4qUfl-9P5b4zEOY39xQZ_DpAJuLeCThnfnZpV [dostęp: 12.04.2024].

2 A. Swacha, M. Niewęgłowska, J. Kalicińska, Analysis of the composition of hybrid lacquers in terms of potentially allergic substances, „Polish Journal od Cosmetology” 2024, t. 27, nr 1 [przekład własny].

3 G.W.F. Hegel, Wykłady z historii filozofii, przeł. Ś.F. Nowicki, t. 3, Warszawa 2013, s. 400.

4 Tenże, Wykłady z filozofii dziejów, przeł. A. Landman, J. Grabowski, t. 1, Warszawa 1958, s. 286–287.

5 L. Farren, S. Shayler, A.R. Ennos, The fracture properties and mechanical design of human fingernails, „The Journal of Experimental Biology” 2004, nr 207, s. 735–741.

6 Por. D. Dutton, Instynkt sztuki, przeł. J. Luty, Kraków 2019.

7 J. Gillray, The reception of the diplomatique & his suite, at the court of Pekin, 1792, akwaforta barwiona ręcznie, <https://www.britishmuseum.org/collection/object/P_1868‑0808‑6228> [dostęp: 12.04.2024].

8 Zob. V. Pärli, It’s called nailART for a reason: let these creatives blow your mind, „Forward Magazine”, <https://forward‑festival.com/article/its‑called‑nailart­‑for‑a-reason> [dostęp: 12.04.2025]; O. Margolis, Nailed It! – A Sabukaru Guide To Tokyo Nail Artists, Sabukaru, <https://sabukaru.online/articles/a‑sabukaru‑guide‑to‑tokyo‑nail‑artists> [dostęp: 12.04.2024].

9 J. Hobbs, ‘Most modified man in the world’ splits his hand in ‘first‑ever’ procedure, „New York Post”, 2.09.2023, <https://nypost.com/2023/02/09/most‑modified‑man‑in‑the‑world‑splits‑his‑hand‑in‑world‑first/> [dostęp: 12.04.2024].

10 G. Debord, Społeczeństwo spektaklu oraz Rozważania o społeczeństwie spektaklu, przeł. M. Kwaterko, Warszawa 2006, s. 6.

11 Użycie pojęć z zakresu mechaniki kwantowej poza ścisłym kontekstem teorii fizycznej ma swoją prefigurację w zastosowaniu tych pojęć przez François Laruelle’a w jego koncepcji „Chrystusa Schrödingera”: „Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie są fenomenami materialnymi i znajdują swoje ostateczne wytłumaczenie we wstępowaniu, stanowiącym istotę wektoralnego aktu superpozycji falowej, który w idempotentności pozostaje Ten Sam. Oczywiście nie oznacza to zniesienia ich «cudownego» aspektu, gdyż pojęcie idempotentnego wstępowania falowego, silnej analityki i słabej syntetyki, jest równie tajemnicze jak one, choć naturalne jak algebra kwantowa. […] Jeżeli dokonamy kontrakcji faz opowieści ewangelicznych, traktując je jako niepodzielne, otrzymamy Chrystusa Schrödingera – Zmartwychwstałego w superpozycji z jego własnym trupem” (F. Laruelle, Chrystofikcja [fragmenty], przeł. P. Skalski, „Pole” 2024, t. 7: Herezje, <https://poledwumiesiecznik.com/francois-laruelle-chrystofikcja> [dostęp: 12.10.2024]).

12 Szponiaste paznokcie u lesbijek stanowią przedmiot negocjacji w odniesieniu do spotkań intymnych. Zob. M. Wallace, Lez nails: Is the ‘queer woman with short nails’ an outdated stereotype?, Dazed, <https://www.dazeddigital.com/beauty/article/57211/1/lez‑nails‑is‑the‑queer‑woman‑with‑short‑nails‑an‑outdated‑stereotype> [dostęp: 12.04.2024].

13 W nawiasach podaję hybrydowe aspekty wspomnianych nurtów, zaznaczając, że są to jedynie aspekty, a nie czołowa intencja czy istota tych nurtów. Na przykład w wypadku czysto pojęciowych realizacji konceptualizmu, w których materialny artefakt wcale nie występuje, hybrydyczność zanika.

14 „Niechaj więc będzie podobna do w jedno zrosłej siły skrzydlatego zaprzęgu i woźnicy” (Platon, Fajdros, przeł. W. Witwicki, Kęty 2002, s. 52).

15 „Albowiem dawniej natura nasza nie była taka, jak teraz, lecz inna. Bo naprzód trzy były płcie u ludzi, a nie, jak teraz, dwie: męska i żeńska. Była jeszcze i trzecia prócz tego: pewien zlepek jednej i drugiej, po którym dziś tylko nazwa jeszcze pozostała, a on sam znikł z widowni. Obojnakowa płeć istniała wtedy, a imię jej i postać złożone były z obu pierwiastków: męskiego i żeńskiego. Dziś jej nie ma, tylko jeszcze w przezwiskach się to imię wala” (tenże, Uczta, przeł. W. Witwicki, Kęty 2002, s. 52–53). Można dodać, że dziś znowu obojnacza płeć ujrzała światło dzienne w kulturze queer.

16 Zob. S. Freud, „Ja” i „to”, w: tegoż, Psychologia nieświadomości, przeł. R. Reszke, Warszawa 2009, s. 217–263.

17 W wystąpieniu podczas pierwszego amerykańskiego sympozjum na temat związków psychodelicznych Aldous Huxley porównał doświadczenie psychodeliczne pod wpływem meskaliny z tradycyjnymi wizjami nieba. Konkluzja była taka, że zarówno w spotykanych w różnych kulturach wizjach nieba, jak i w sprawozdaniach z transu psychodelicznego pojawiają się świetliste klejnoty. „Weir Mitchell oraz wielu innych eksperymentatorów, którym zawdzięczamy opisy doświadczeń z meskaliną, wspominają obfitość żywych klejnotów. Owe drogocenne kamienie, które według Mitchella przypominają skupienia przezroczystych owoców połyskujące wewnętrznym blaskiem, zdobią budynki, szczyty górskie, drzewa. […] Ezechiel wspomina o «kamieniu ognistym» w Edenie. W Apokalipsie św. Jana Nowe Jeruzalem jest miastem zdobnym drogocennymi kamieniami oraz […] szkłem. Dawni Germanie wierzyli, że królestwem zmarłych jest Szklana Góra, dla Celtów zaś była to szklana wyspa ze szklanymi altanami. Raje hinduistyczne i buddyjskie obfitują, podobnie jak Nowe Jeruzalem, w drogocenne kamienie, co dotyczy również magicznej wyspy, będącej w japońskiej mitologii odpowiednikiem Avalonu i greckich Wysp Szczęśliwych” (A. Huxley, Meskalina i Tamten Świat, w: tegoż, Syntetyczny Bóg, przeł. B. Zborski, Warszawa 2016, s. 210–219).

18 J. Mikurda, Fetysz, Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie, <https://cbh.pan.pl/en/fetysz> [dostęp: 12.10.2024].

Bibliografia

Marcin Polak

 jest doktorem filozofii, autorem sześciu publikacji książkowych oraz kilkudziesięciu artykułów i recenzji z zakresu szeroko pojętej humanistyki oraz krytyki artystycznej i literackiej, stypendystą Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz laureatem kilku nagród literackich. Tłumaczy na język polski eseje filozoficzne oraz poezję autorów francuskich, m.in. Alaina Badiou, Michela Onfraya czy Michela Houellebecqa.
ORCID: 0000‑0001‑9803‑8637